nagłowek 1

nagłowek 1

środa, 16 września 2015

Słodkości #1 Babeczki kajmakowe z masą budyniową i orzechami


Jesteście może na diecie? A może chcecie schudnąć?
Jeśli któreś z powyższych to pod żadnym pozorem nie czytajcie tego postu. No chyba, że chcecie mnie znienawidzić lub dostać przeogromnej ochoty na kaloryczne ciacho, które dla „grubasków” nie jest wskazane.

Przepis wstawiam ze specjalną dedykacją dla mojej ulubionej kosmetyczki, która niestety ( what the f….?) nie może przytyć. Jak ja jej zazdroszczę… Niech ktoś wymyśli, jak oddawać zbędne kilogramy tym z ich niedoborem. Jaki świat byłby piękny. A kobiety jakie szczęśliwe.

Wracając do tematu. Babeczki te są przepyszne, chociaż mają pewnie z tryliard kalorii. Smakują małym i dużym. Robienie ich jest dość czasochłonne, ale naprawdę warto się poświęcić od czasu do czasu. Dużym plusem tych babeczek jest to, że nie trzeba ich przechowywać w lodówce. Dodatkowo im dłużej stoją, tym są smaczniejsze i dosłownie rozpływają się w ustach. Warto je zrobić nawet dwa dni przed imprezą. Nie wiem jak długo można je przechowywać, bo nigdy nie wytrwały więcej niż 3 dni. Z poniższego przepisu wychodzi 60-70 babeczek. Można spokojnie podzielić tę porcję na pół jeśli chcecie zrobić ich mniej. Uważam jednak, że jak już zdecydujecie się na misję babeczkową to idźcie na całość. Zawsze możecie je zamrozić i odmrozić jak będzie taka potrzeba. Fajnie jest mieć ciacho w zamrażarce. W razie niespodziewanych gości nie musicie gnać do sklepu po przemysłowe ulepki, a jedynie rozmrozić pyszne ciasteczka własnego wypieku. Gwarantuje Wam, że goście nie będą się posiadać z zachwytu. A Wy wyjdziecie na perfekcyjne panie domu lub idealnych facetów :P No, ale zanim powalicie gości na kolana babeczkami, które Ola wykombinowała, musicie najpierw przeczytać ten przepis, pognać do sklepu po składniki, zakasać rękawy i ukręcić najlepsze babeczki ever. Powodzenia

Będziecie potrzebować:
  • aluminiowe foremki do babeczek (muszą być dobrze „wypieczone”. Jeśli dopiero co je kupiliście to umyjcie je dokładnie, a następnie wstawcie do piekarnika nagrzanego na maxa na co najmniej pół godziny, polecam też ugnieść byle jakie ciasto i sprawdzić na kilku sztukach, czy czasem ciasto nie przywiera)
  • pędzel i olej do smarowania foremek,

  • stolnicę sylikonową/drewnianą
  • wałek do ciasta


Babeczki z kajmakiem i orzechami

Spody:
  • ½ kg mąki tortowej
  • 2 łyżeczki sody
  • szczypta soli
  • ½ szkl cukru
  • 2 jajka
  • 2 łyżki miodu płynnego (jeśli miód już się skrystalizował,  należy przełożyć odmierzoną ilość do miseczki i  wstawić na chwilę do mikrofalówki)
  • ¾ kostki margaryny
  • 2 łyżki mleka

  1. Mąke, sodę i sól przesiać przez sitko do miski.
  2. Jajka wbić do miseczki i roztrzepać widelcem
  3. Dodać jajka i miód do ciasta i wymieszać.
  4. Następnie pokroić margarynę w kostkę i dodać do ciasta.
  5. Dolać mleko i zagnieść ciasto.
  6. Podzielić ciasto na dwie porcję, zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na pół godziny.
  7. W tym czasie nagrzać piekarnik do 200 stopni Celsjusza i wysmarować foremki olejem.
  8. Stolnicę posypać mąką i rozwałkować cienko ciasto, podsypując cały czas mąką, aby nie przywierało do wałka i stolnicy. Wykrawać babeczki jak na zdjęciu i piec przez ok 20 min w 200stopniach do czasu aż lekko zbrązowieją.


Masa budyniowa
  •  ½ mleka
  • 1 szkl. cukru
  • 1 kostka masła
  • 2 budynie śmietankowe

  1. Odlać mleko do kubka, w którym należy rozpuścić budynie.
  2. Resztę mleka, cukier i masło zagotować
  3. Następnie wlać rozpuszczone budynie i gotować cały czas intensywnie mieszając aż masa będzie gęsta.
  4. Nakładać po łyżeczce ciepłej masy na spody babeczkowe.


Polewa kajmakowa
  • Puszka masy kajmakowej
  • 400 g orzeszków ziemnych solonych
  • ¼ kostki margaryny
  • 3 łyżki mleka

  1. W garnuszku rozpuścić masę kajmakową
  2. Dodać orzeszki, margarynę i mleko
  3. Gotować kilka minut cały czas mieszając
  4. Nakładać ciepłą polewę na masę budyniową.



Smacznego











wtorek, 19 maja 2015

Wege Gośćie#1 Smalec z fasoli z gryczanymi skwarkami



Od jakiegoś czasu coraz bardziej popularna staję się dieta wegańska. Od jakiegoś czasu nawet ja, typowy mięsożerca zaczęłam się nią interesować. Nie zamierzam przechodzić na weganizm czy inny styl żywieniowy. Uwielbiam mięcho, kiełbasy, golonki z kapustą, schabowe, gulasze itp. Itd. Muszę jednak przyznać, że ostatnio eksperymentuje z kuchnią wegańską i sprawia mi to ogromną przyjemność.

Osobiście nie znam żądnych wegan. Mam natomiast w rodzinie dwoje wegetarian.
Kilka razy do roku wpadają do nas w odwiedziny, a ja staropolskim obyczajem staram się wszystkich gości odpowiednio nakarmić i napoić. Czasem się trochę wkurzam bo jednak muszę trochę się nagimnastykować, żeby z dwójką dzieci przygotować ekstra posiłek wegetariański. Jednak gdy widzę jak wszyscy  (nie tylko „wege goście”) pałaszują ze smakiem i wychwalają potrawy ( mam nadzieje, że szczerze) wtedy wiem, że moje wysiłki nie idą na marne.

Dawniej rządy w kuchni sprawowała Babcia Mary ( Marianna). Na wege gości szykowała: kotlety sojowe ala schabowe, klopsy z jaj, gołąbki z pieczarkami, krokiety czy pierogi z kapustą i grzybami. Tak w koło Macieju.
Gdy z moim „K” zamieszkaliśmy z babcią Mary chcą nie chcąc powoli przekazywała mi swoje miejsce w kuchni.

Teraz ja muszę się głowić co ugotować dla Wege Wujostwa.  ( Kasia i Wojtek pozdrawiam serdecznie )
Gdy szukałam pomysłu na obiad dla moich wegetarian, wpadłam na www.jadłonomia.com i przepadłam….

Jakaś masakra co ta Marta wytwarza. Z całym szacunkiem chyle czoła. Testuje potrawy i nie mogę się nadziwić i najeść i jeszcze raz nadziwić. 

Pierwszy przepis jaki wytestowałam to – smalec z fasoli…
What the f…?!
O co tu chodzi?!
Zrobiłam… zjadłam… przepadłam (teraz już na amen)
Rewelacja!!!!!!

Pierwszy raz z dwóch porcji zrobiłam. Familia bliższa i dalsza pochłonęła wszystko z dwoma bochenkami chleba i bańką ogórków.
Na majówkę zrobiłam z czterech porcji i też poszło.
Co niektórzy nawet nie zorientowali się, że nie ma tam mięsa. Wszyscy natomiast niedowierzali, że to cudo jest z fasoli.

Super dla wszystkich nie jedzących mięsa i super alternatywa dla mięsożerców dbających o linię.
To smarowidło śmiało może stawać w szranki ze smalcem z jabłkami mojej Teściowej :P
I wiecie co... Wreszcie mogę się objadać "smaluszkiem" bez wyrzutów sumienia. ( oczywiście w granicach rozsądku)
Przepis ze strony www.jadłonomia.com zajrzyjcie tam koniecznie 

„Smalec z fasoli ze gryczanymi skwarkami”

Składniki:
  • 1/2 szklanki ugotowanej kaszy gryczanej
  •  1/2 łyżeczki wędzonej papryki
  • 1 łyżka oleju roślinnego
  •  sól i czarny pieprz
  • 1 duża cebula
  •  ½ dużego jabłka
  •  1/2 łyżeczki trzcinowego cukru
  • 2 liście laurowe
  • 2 ziarna jałowca
  •  2 ziela angielskie
  •   olej roślinny


  • 1 puszka fasoli lub 1 1/2 szklanki ugotowanej fasoli
  •  2 - 3 łyżki wody
  • 1 łyżka sosu sojowego
  •  1 łyżka posiekanej świeżej pietruszki
  • 1/2 łyżeczki suszonego tymianku
  • 1/2 łyżeczki suszonego majeranku
  • sól i czarny pieprz



Przygotowanie:
1.      Piekarnik rozgrzać do 200 stopni. Kaszą gryczaną wsypać do miski, oblać olejem, papryką wędzoną oraz szczyptą soli i pieprzu i dokładnie wymieszać. Następnie rozłożyć na dużej blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec przez 12 - 16 minut do czasu, aż zrobi się chrupiąca.
2.      Cebulę i jabłka pokroić w drobną kostkę. Na dnie patelni rozgrzać olej, dodać pokrojoną cebulę, jabłko oraz przyprawy wraz z cukrem. Smażyć na średnim ogniu przez około 10 minut do czasu, aż cebulka będzie złota i bardzo miękka. Na koniec wyłowić przyprawy.
3.      W międzyczasie fasolę połączyć z wodą, sosem sojowym i wszystko zblendować na gładką pastę. Do gładkiej pasty dodać podsmażoną cebulkę z jabłkami, uprażona kaszę i świeże ziołą i wszystko delikatnie wymieszać. Doprawić do smaku i odstawić do schłodzenia w lodówce.

 Polecam zrobić od razu z dwóch porcji ( dwie porcje w słoiku na zdjęciu poniżej)






Smacznego :)

czwartek, 30 kwietnia 2015

Przegląd lodówki #1 Grzanki z pesto i camembert, kombinowana sałatka


Zdarzają się Wam takie sytuacje, że w waszej lodówce poza kilkoma pozornie nie pasującymi do siebie produktami jest tylko światło i woń zjedzonej już kiełbasy? Ja mam tak dość często. Statystycznie raz w tygodniu. Jako matka dwójki dzieci, wychowująca je samotnie przez większość czasu (mąż ciągle w delegacji) w dodatku mieszkająca na wsi mam odwieczny problem z wyjazdem na zakupy spożywcze. Jeśli ktoś ma podobną sytuację to wie jakim ekstremalnym wyczynem są zakupy z dzieciakami. Zazwyczaj wykorzystuję jakiegoś członka rodziny do opieki nad „słodkimi czortami” gdy ja hasam po biedronkach i kauflandach z przepełnionym wózkiem po brzegi, pod pachą taszcząc wielopack papieru toaletowego. (wiecie jak ludzie się na mnie patrzą). Niestety nie zawsze ktoś może z nimi zostać
Więc dawaj!
Jedziem na zakupy całą ekipą. Leon w wózku, Antek przy nodze i kupujemy. Obowiązkowo trzeba znaleźć na początku dział z bułkami, bo Leon musi coś jeść cały czas, żeby siedział spokojnie. Antek ładuje do koszyka wszystkie „niezbędne rzeczy” a ja szukam wzrokiem promocji. Po 5 minutach Leon się niecierpliwi, stęka i koniecznie chce wyjść z wózka. Antek natomiast chce siku albo kupę.
O Maaaatko! Zaraz oszaleje.

- Wytrzymasz ?
- Mama szybko, bo nie wytrzymam.

Zostawiam wózek do połowy wypełniony. Leona pod pachę, Antka tańczącego „taniec sikacza” za rękę i szukamy jakiejś toalety. Gdy sprawa zostaje załatwiona. Wracamy w nadziei, że nasz wózek nie został znaleziony przez ochronę i rozpakowany.
Wózek jest. Jedziemy dalej. Leon jęczy coraz głośniej. Antek zrobił się przeraźliwie głodny. „Mama zaraz umrę z głodu, słabo mi”.
Nie wytrzymam zaraz. Jakby nie ta przerażająco pusta lodówa wyszłabym z cholerę z tego sklepu.
I znowu ludzie się na mnie gapią. Już nie patrzą a gapią. Leon już nie stęka a krzyczy rzucając wymymlaną bułką. Antek je jakiegoś rogala czy batona umorusany caly, domagając się „czegoś do picia” (co to piknik?). A ja?  Ja cichaczem odkładam wszystkie „niezbędne rzeczy”, wykładam zakupy na taśmę i nic sobie z tego nie robię. Płace, pakuje zakupy i marudzące dzieciaki do samochodu i pędzę do domu. Potem jeszcze problem jak to rozpakować.
Podsumowując zakupy z chłopakami robię jak jestem totalnie zdesperowana a familia nie ma czasu się nimi zająć.

Dlatego też na zakupy wybieram się raz w tygodniu. A niech się ludzie patrzą na rozczochraną babę ze wsi taszczącą chmarę zakupów ;)

Stan pustej lodówki był u mnie przedwczoraj. Akurat siostra była robić jakiś projekt na studia i gdy wracała zajechała zrobić mi manicure i pedicure bo aż wstyd się pokazywać ludziom z takimi paznokciami. (ci z marketu już w ogóle mieliby widowisko)

- Ale jestem głodna. Masz coś dobrego?
- Ooo nie mam nic, ale coś się wymyśli.

Otworzyłam lodówkę i z pozostałości zmontowałam nawet względną kolację.
No dobra.
Nieskromnie napiszę, że bardzo dobra wyszła.
Mam szczerą nadzieje, że ta kolacja pomimo sera zalicza się pod kategorię fitt. W razie obaw, pominąć można camembert. ;)

Grzanki z pesto i camembert / 2 porcje
* 4 kromki chleba pełnoziarnistego
* 4 łyżeczki pesto czerwonego
* 8 plasterków sera camembert
Chleb posmarować pesto, na wierzch położyć ser i zapiec w piekarniku aż ser się rozpuści

Kombinowana sałatka/ 2 porcje
* 2 garście zieleniny ( u mnie resztki roszponki i rukoli)
* 4 plastry pomidorów suszonych z oleju
* kilka pomidorków koktajlowych
* dwa plastry sera feta (ok 1/3 opakowania, tyle akurat miałam w lodówce)
* ok. 20 oliwek zielonych i/lub czarnych
* krem z octem balsamicznym z Modeny
* 2 łyżki prażonych ziaren (słonecznik/dynia/sezam)

Wszystkie składniki podzielić na dwa. Pokroić, pokruszyć,wysypać. Co tam chcecie. Polać sosem i zajadać. Przegryzać grzankami J








 Smacznego :)

czwartek, 23 kwietnia 2015

ChudaDoLata#2 Jadłospis: Owsianka z kiwi, bananem i kakao, Twarożek z jabłkiem i rodzynkami, Mięso drobiowe z cukinią, pieczarkami i brązowym ryżem, Sok pomidorowy, Sałatka z wędzonym łososiem, szpinakiem i rzodkiewką



Hello. Ja ciągle na diecie. Kolejne dwa dni metamorfozy z Ewką za mną. Daje radę (o dziwo) !!! Samopoczucie rewelacyjne. Mam takiego powera, że szok :P. Polecam każdemu.
Wiem, wiem, wiem . Wszyscy nie mają siły, czasu, pieniędzy. Mają dzieci, męża, psa. Każdy szuka wymówek i udaję, że to nie wymówki.
Ja robiłam dokładnie to samo. Więc nie ze mną te numery. Nigdy nie miałam czasu, siły. Moje dzieci były największą wymówką i zawsze było coś albo ktoś albo dół. 
Ja coraz grubsza i smutniejsza, mniej zadbana, rozczochrana, z obdrapanymi paznokciami w podartych leginsach i poplamionej bluzce oglądałam kolejny serial, po kryjomu pożerając chipsy albo czekoladę (dla zainteresowanych: nie kupujcie moim dzieciom czekolady  bo i tak nie jedzą a mi potem d… rośnie, bo żal żeby się zmarnowała). ;)
W lustrze widziałam „zdesperowana kurę domową” a nie „Desperate housewife” (O matko… Jak ja kocham ten serial). Kto oglądał ten wie o co kaman :P. Ja zawsze chciałam być „Fitt Mamą”. Mamą już jestem, ale brakuje mi fitt.
Dlatego wszystkie stare wymówki wyrzucam ze swojej głowy. I zaczynam działać.
Poniżej jadłospis wg, Ewy Chodakowskiej lekko zmodyfikowany przeze mnie. Wszystkie potrawy robię od razu na dwa dni. Oszczędza  to czas i pieniądze. Dwa dni tłukę treningi „Sekret” i „TURBO wyzwanie”( jeden rano drugi wieczorem). 
Owsianka z kiwi, bananem i kakao
• 1 szklanka mleka 2% tł./mleka roślinnego
• 4 łyżki płatków owsianych
• 1 średnie kiwi
• 1/3 średniego banana
• 1 łyżeczka kakao naturalnego
• 1 łyżeczka cynamonu
Banana i kiwi obrać i pokroić na mniejsze kawałki. Płatki owsiane ugotować na mleku. Dodać kakao i cynamon, wymieszać. Gotową owsiankę podawać z pokrojonymi owocami.
Twarożek z jabłkiem i rodzynkami
• 3 łyżki serka granulowanego
• ½ średniego jabłka
• 1 łyżeczka rodzynek
• ½ łyżeczki miodu naturalnego
Jabłko umyć, obrać i pokroić w kostkę. Wymieszać z serkiem i rodzynkami. Sałatkę polać miodem.
Mięso drobiowe z cukinią, pieczarkami i brązowym ryżem
• 1 porcja mięsa mielonego drobiowego (100g)
• 5 pieczarek
• ½ małej cukinii
• ½ małej cebuli
• 1 ząbek czosnku
• 1 łyżka oliwy z oliwek
• 0,5 paczki ryżu brązowego
• Sól morska, pieprz czarny świeżo mielony zioła prowansalskie
Pieczarki i cukinię umyć, osuszyć, obrać i pokroić w plasterki. Na rozgrzanej oliwie podsmażyć posiekaną cebulę, czosnek i mięso. Następnie dodać cukinię i pieczarki. Doprawić solą morską, świeżo mielonym pieprzem i ziołami prowansalskimi. Gotowe danie podawać z ugotowanym ryżem brązowym. (Ja zrobiłam szaszłyki, żeby mieć „podzielne” porcje, ale to trochę strata czasu. Można też wszystkie składniki, poza ryżem wrzucić do woreczka do pieczenia i zapiec w piekarniku)
Sok Pomidorowy
Sałatka z wędzonym łososiem, szpinakiem i rzodkiewką
• 1 garść szpinaku i rukoli
• ½ opakowania łososia wędzonego (50g)
• 8 pomidorków koktajlowych
• 5 rzodkiewek
• 1 łyżka nasion słonecznika
• 1 łyżka oliwy z oliwek
• sól morska, chili, pieprz czarny świeżo zmielony, świeże oregano
Szpinak, rukole, rzodkiewki i pomidorki umyć i osuszyć. Rzodkiewki i pomidorki przekroić na pół, łososia pokroić na kawałki i wymieszać z warzywami. Dodać oregano i uprażone nasiona słonecznika. Całość skropić oliwą z oliwek i doprawić do smaku.






Smacznego :)

środa, 22 kwietnia 2015

ChudaDoLata#1 Jadłospis: Omlet z marchewką i natką pietruszki, Koktajl z pomarańczą, szpinakiem i orzechami nerkowca, Sola zapiekana z papryką, pomidorami i sezamem, Sałatka z pomidorów z jogurtem naturalnym, Sałatka z roszponką, mozzarellą i czarnymi oliwkami

Ewa Chodakowska. Co ja o niej myśle? Uwielbiam ją i tyle. Uwielbiam ją za wszystko. A przede wszystkim na za wszelkie materiały, które udostępnia dla takich kobiet jak ja, tych co chcą schudnąć a przede wszystkim zmienić swoje życie na zdrowsze, lepsze, szczęśliwsze, bardziej fitt. Od dłuższego czasu Ewa udostępnia szereg zestawów ćwiczeń oraz gotowych jadłospisów, które pomogą nam w walce ze zbędnymi kilogramami. Od dwóch dni odżywiam się i ćwiczę według zaleceń Ewki. Przyłączyłam się do tygodniowej metamorfozy (Obym wytrwała  ;) )
To jest link z fanpage’u Ewy. Znajdziecie tam 7 gotowych jadłospisów.
Ja jednak nie jestem w stanie trzymać się kurczowo tych przepisów, dlatego potraktowałam je jako inspiracje i zmodyfikowałam pod siebie.
Poniżej jadłospis zmodyfikowany przeze mnie. Pycha J i nie czułam się w ogóle głodna. Przez te ostatnie dni ćwiczyłam „skalpel wyzwanie” i „turbo wyzwanie”. ( jeden trening rano, drugi wieczorem).  Jedzenie przygotowuje sobie od razu na dwa dni. Dzięki temu zaoszczędzam mnóstwo czasu, który mogę wykorzystać na zabawę z moimi diabełkami J
Omlet z marchewką i natką pietruszki
• 1 całe jajko
• 2 białka
• 1 średnia marchewka
• 1 łyżka posiekanej natki pietruszki
• 1 łyżka oliwy z oliwek
• 2 kromki pieczywa pełnoziarnistego
• Sól morska, pieprz czarny świeżo mielony
Marchewkę umyć, obrać i zetrzeć na tarce. Następnie podsmażyć na rozgrzanej oliwie. Jajka rozbić i wymieszać z posiekaną natką pietruszki, solą morską i świeżo mielonym pieprzem. Wylać jajka na patelnię. Omlet smażyć z dwóch stron do zarumienienia się. Podawać z pieczywem pełnoziarnistym
Koktajl z pomarańczą, szpinakiem i orzechami nerkowca
• Banan ½ średniego
• Pomarańcza ½ średniej
• Szpinak 1 garść
• Orzechy nerkowca 1 łyżka
• Woda kilka łyżek do rozcieńczenia
Owoce umyć, osuszyć i obrać ze skórki. Wszystkie składniki zmiksować na gładki koktajl. Rozcieńczyć odpowiednią ilością mleko do uzyskania pożądanej konsystencji.
Sola zapiekana z papryką, pomidorami i sezamem
• 1 średni filet z soli (150g)
• 1 średni pomidor
• ½ średniej papryki czerwonej
• 1/2 średniej cebuli
• 1 łyżka oliwy oliwek
• 1 łyżeczka octu winnego
• ½ łyżeczki miodu
• 1 łyżka sezamu
• Sól morska, pieprz czarny świeżo mielony, bazylia, oregano, rozmaryn
• 3 łyżki kaszy jęczmiennej perłowej
Paprykę i cebulę obrać, pokroić w paseczki, pomidora w ósemki. Wymieszać z przyprawami. Warzywa piec w naczyniu żaroodpornym przez ok. 15 minut. Rybę przyprawić solą i świeżo mielonym pieprzem, wyłożyć na warzywa i polać marynatą przygotowaną z oliwy, octu winnego i miodu. Posypać sezamem. Warzywa lekko wymieszać z rybą i ponownie wstawić do piekarnika. Piec do momentu kiedy ryba będzie miękka. Gotowe danie podawać z ugotowaną kaszą.
Sałatka z pomidorów z jogurtem naturalnym
• 2 duże dojrzałe pomidory
• ½ małego opakowania jogurtu naturalnego
• ½ małej cebuli
• 1 ząbek czosnku (pominęłam)
• Kilka listków bazylii (zapomniała  dodać)
• Sól morska, pieprz czarny świeżo mielony
Pomidory, cebulę i czosnek drobno posiekać. Dodać pomidory i jogurt. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Wymieszać.
Sałatka z roszponką, mozzarellą i czarnymi oliwkami
• 2 garście roszponki (80g)
• 2 plastry suszonych pomidorów
• 2 łyżki czarnych oliwek
• 4 pomidorki koktajlowe
• ¼ średniej czerwonej cebuli
• ½ kulki mozzarelli ( użyłam małych kulek)
Dressing:
• 1 łyżka oliwy z oliwek
• 1 łyżeczka octu winnego
• ½ ząbka czosnku
• ½ łyżeczki suszonego oregano
• Sól morska, świeżo zmielony czarny pieprz
Roszponkę umyć i osuszyć. Dodać czarne oliwki i pomidorki koktajlowe przekrojone na pół, porwaną w kawałki mozarellę oraz pokrojoną w cienkie plasterki cebulę i suszone pomidory. Składniki na dressing dokładnie wymieszać z rozgniecionym czosnkiem, doprawić solą i pieprzem. Tak przygotowanym sosem polać sałatkę.








Smacznego :)

wtorek, 21 kwietnia 2015

Eksperyment "ChudaDoLata" :)


Eksperyment „ChudaDoLata”

Ja kiedyś tam, jak byłam młoda i chuda 
Nigdy nie miałam problemu z wagą . Jadłam wszystko co chciałam i byłam chuda. Do czasu aż zaszłam w ciąże z Antolem. <3
Na początku tyłam powoli i w normie, ale w trzecim trymestrze zaczęłam jeść bez opamiętania. Zajadałam się fast foodami, goframi, lodami, chipsami i wypijałam litry coli. Wiem, wiem, wiem. Nie powinnam, no ale jak tak mi się chciało niezdrowych, tłustych i słodkich rzeczy to co miałam zrobić :P przytyłam 24 kg i wyglądałam jak słoń.
W 9 miesiącu ciąży z Antkiem 
Długo walczyłam ze zbędnymi kilogramami. Na początku stosowałam „diety cud” i liczyłam na efekty. 
Jednak jak ktoś jest żarłokiem i osobą która kocha jeść to wiadomo, że te eksperymenty na nic się zdadzą. Uświadomiłam to sobie gdy termin naszego ślubu kościelnego zbliżał się wielkimi krokami a moja waga stała w punkcie krytycznym. Załamana udałam się do dietetyka.
Po dokonaniu analizy i pomiarów ciała, otrzymałam spersonalizowaną dietę i odpowiednie wskazówki.

ZALECENIA OGÓLNE W DIECIE REDUKUJĄCEJ NADWAGĘ.
  • Tłuszcz spożywamy w ograniczonej ilości w postaci oleju, masła, miękkiej margaryny.
  • Ograniczyć a nawet wyłączyć z diety produkty zawierające cukry łatwo przyswajalne: cukier, miód, dżemy , słodycze, ciasta, desery.
  • Owoce wskazane wszystkie, ale w ograniczonej ilości.
  • Dania na słodko lub owoce należy spożywać z umiarem i raczej na zakończenie posiłku lub na deser, tak by znajdujący się tam cukier wymieszał się z błonnikiem zawartym w pozostałym pokarmie i dzięki temu wolniej wchłaniał się do krwioobiegu.
  • Wskazane jest pieczywo razowe ( bez dodatku karmelu, miodu), chrupkie, wszystkie kasze, otręby. Pieczywo jasne, makarony, ziemniaki, podajemy w ograniczonych ilościach.
  • Pijemy min. 1,5-2 l. wody dziennie. Zabronione są wody kolorowe, słodkie, smakowe.
  • Mięsa czerwone, krwiste należy spożywać tylko raz w miesiącu.
  • Należy spożywać więcej ryb: dorsz, flądra, mintaj, sandacz.
  • Należy spożywać więcej surówek, sałatek, warzyw ( pomidory, ogórek, sałata, szpinak, rzodkiewka, kapusta, brokuły kalafiory, papryka, cebula). Do każdego posiłku można zjadać warzywa bez ograniczeń.
  • Należy wyłączyć z diety zupy i sosy zawiesiste, zasmażane, poleca się zupy czyste lub napoje z warzyw.
  • Zaleca się „jedzenie na sucho”. Korzystnie jest popijać przed posiłkiem.
  • Nie należy dojadać między posiłkami. Wskazana przerwa od 2-4 godz.

TECHNOLOGIA PRZYGOTOWYWANIA POTRAW
  •  Gotujemy w małej ilości wody lub na parze.
  • Pieczemy bez tłuszczu (w specjalnych naczyniach, w folli, na ruszcie).
  • Ograniczyć sól kuchenną. Stosować przyprawy przyspieszające przemianę materii m in.: kminek, kolendra, majeranek.

Tak oto zaczęła się moja przygoda ze zdrowym odchudzaniem. Stosując się zaleceń i pilnując godzin posiłków, wreszcie zaczęłam chudnąć. Chudłam 1 kg tygodniowo.

Z czasem mój zapał osłabł i zaczęły wracać niezdrowe nawyki. Paczka chipsów przed tv, piwko do kiełbaski z grilla, mega porcja lodów. Dlatego aby znowu nie urosnąć do rozmiarów dojrzałej słonicy razem z pewną Michalindą, (jej to razcej nigdy nie grozi, ale chce być fitt) zaczęłyśmy odwiedzać fitness klub. Najpierw skusiłyśmy się na rolletic. Gdy tak sobie siedziałyśmy czytając gazety, kolczaste rulony masowały nasze cellulity i brzuchy tłuste obwisłe (mój brzuch) kątem oka obserwowałyśmy spocone dziewczyny, które podskakiwały, wyginały się, stękały na stepie pod okiem instruktorki. Skoro i tak były mizerne efekty tego całego roleticu, skuszone darmowym pierwszym wejściem wybrałyśmy się na step aerobik.

O matko!!!!
Myślałam, że umrę. Te brzuszki i przysiady które robiłam w domu i liczyłam na spektakularne efekty okazały się małym Pikusiem w porównaniu z wysiłkiem na parkiecie fitness klubu. Wróciłam do domu sapiąc, zalana potem z czerwonym burakiem na twarzy (Mąż uśmiechał się szyderczo po nosem). I tak sobie pomyślałam „Ja Ci jeszcze pokażę”. Wtedy postanowiłam, że koniec z cudowaniem z cudownymi dietami i leżakowaniem na kanapie. Wzięłam się ostro za siebie. Codziennie zbilansowana zdrowa dieta, 2 razy w tygodniu step aerobik, a gdy tylko czas i Antek pozwolili ćwiczenia z Chodakowską, hula-hop lub stepper. Po 3 miesiącach efekty były oszałamiające. (Dziękuje Ci Olga za te masakryczne układy i litry potu, które przez ciebie wylałam)





Już nie musiałam się drastycznie pilnować z jedzeniem. Pozwalałam sobie od czasu do czasu na ciacho czy lody do kawy. Sporadycznie na jakiegoś fast fooda. W weekendy na winko a nawet na chipsy. Starałam się ćwiczyć co najmniej dwa razy z tygodniu i jeść zdrowo. Waga była stabilna, ja zadowolona z figury i samopoczucia.


Ostatnie zdjęcie przed zajśćiem w ciąże z Leonem

I wtedy buuuuuuuum!!!!!!!!!!!
Powtórka z rozrywki.

9 miesiąc ciąży z Leonem
Ciąża z Leonem. 22 kg na plusie. 4,5 kg szczęścia w postaci Leona. <3
Najpierw 3 miesiące kolki, potem poł roku zapaleń oskrzeli, płuc, wszelakich wirusów, zapaleń czy innych paskudztw przechodzonych przez obu moich dżentelmenów.
Teraz gdy od miesiąca mamy względny spokój. Nie musimy się inhalować, wycierać glub, wciskać syropów i antybiotyków czy innych „kropli niewidzialności”. Teraz czas dla mamy. Czas, żeby przestać narzekać na swój wygląd. Czas żeby wziąć się za siebie.

Z moimi chłopakami :)

I znów wracamy do eksperymentu odchudzanie 
Teraz mam trudniej bo dwójka dzieciaków z niespożytą energią. Mało czasu na gotowanie i ćwiczenia. Mąż w delegacji, czyli odpadają wizyty w fitness klubie. 
Nie martwię się jednak. Jest ze mną cała rzesza wiernych kompanów w walce z wstrętnymi kilogramami. Damy radę prędzej czy później „wylaszczyć się”(mam nadzieje, że jednak prędzej). Niech nasi mężowie patrzą i podziwiają, jakie „supermanki” mają w domu.

Eksperyment „ChudaDoLata” CZAS START!







niedziela, 12 kwietnia 2015

Hello :):):)

Hello :)To ja Ola. Zakładam wreszcie tego bloga, bo ile razy można podawać przepis przez telefon na te same potrawy tej samej osobie, która i tak na końcu nie zrobi tego wg przepisu :P.Mowa tu o mojej genialnej siostrze. Już chyba z dziesięć razy podawałam jej przepis na szarlotkę przez telefon (po co zapisywać skoro można zadzwonić do Oli o każdej porze dnia i nocy, bo przecież zna go na pamięć). 
A tak na poważnie to już od dłuższego czasu przymierzam się do założenia własnego bloga. Nałogowo czytam i obserwuję setki (nie przesadzam) blogów kulinarnych i lifestylowych. Tak często też chciałabym się podzielić moim nowym przepisem, przemyśleniami, pomysłami na prowadzenie i urządzanie domu. 
Od dwóch lat zakładam bloga i dopiero dziś mi się to udało. Nie będę przynudzać i opowiadać historii całego życia.Ale musicie wiedzieć, że kocham moje dzieci i męża , uwielbiam gotować, bardzo lubię wszystko co wiąże się z byciem "fitt" ( bo niestety odliczając okresy ciąży i karmienia stale jestem na diecie , albo raczej staram się na niej być :P ) i od jakiegoś czasu (o zgrozo) polubiłam urządzać wnętrza naszego domu.To właśnie w tym miejscu będę dzieliła się z Wami urywkami z mojego prywatnego życia. Mam nadzieję że nie zanudzę was na śmierć a nawet mam cichą nadzieję, że polubicie moje przepisy (bo to w zamyśle ma być blog kulinarny) i skorzystacie z moich pomysłów.Ściskam Was mocno na starcie Ola